Okrutny los zwierząt w gminie Chocianów! Interweniowała policja i urzędnicy

Pies w zarośniętym kojcu, bez wody, jedzenia, bojący się człowieka. Gospodarstwo pełne gołębi, kur, kaczek, które chyba jako jedyne są godne posiadać garnki z wodą.

To pierwsze spostrzeżenia po interwencji obrońców praw zwierząt, którą przeprowadzili w środę w jednym z gospodarstw w gminie Chocianów.

Pracownicy Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami w Lubinie zajrzeli do niewielkiego pomieszczenia w którym kiedyś znajdował się chlew. Ich oczom ukazuje się samotny, głodny, spragniony, stojący we własnych odchodach sprzed wielu dni, wychudzony koń. 

Bez dostępu do wody (przy temperaturze około 30 stopni!), jedzenia, ani źdźbła siana,  nawet jednego pojemnika który świadczyłby o tym, że koń dzisiaj pił czy jadł, a wczoraj? Przedwczoraj? Czy jadł? Pił? 
 
Jedynie światło słoneczne delikatnie wpadające przez niewielkie okna. Jakby tego było mało zagroda na stałe zamknięta. Koń nie jest tylko wychudzony, choć żebra pierwsze rzucają się w oczy, to jego zbyt chude nogi też nie są w dobrym stanie.  Mięśnie zaczynają zanikać. Zwierze nie wychodzi z zagrody 'bo jest niedobry' i 'nie ma na to czasu'!
Wokół łąki i pastwiska pełne zielonej trawy, a on zamknięty w pomieszczeniu i zamiast tej zielonej trawy je tylko siano.

Pracownicy Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami w Lubinie dowiedzieli się od sąsiadów, że koń od roku nie żyje! Jak wielkie zdziwienie było na twarzach sąsiadów, gdy okazało się, że ten koń kiedyś wyprowadzany na łąki i ciągnący wozy, bity za pragnienie i wolne chodzenie żyje i jest zamknięty przed ich wzrokiem! 

Bliscy sąsiedzi nie widzieli konia co najmniej od jesieni. 

Sprawa została zgłoszona do Urzędu Gminy i Powiatowej Inspekcji Weterynarii. Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami, które będzie  się starać o odebranie konia i psa właścicielowi.