Radny Wandycz sadził czy przesadził?

Od dłuższego czasu radni z klubu Tomasza Kulczyńskiego próbują przekonać mieszkańców Chocianowa o swojej pracowitości. Nie raz w blasku fleszy przekopywali, kosili, sprzątali a ostatnio nawet sadzili kwiaty. 

Niedawno nawet dowiedzieliśmy się z portalu sprzyjającemu ludziom Kulczyńskiego, że radny Artur Wandycz ze swojej ostatniej diety zakupił roślinność, która została posadzona na skwerku w Chocianowcu.

 (...) swoją ostatnią dietę przeznaczył na upiększenie miejscowości, w której mieszka. 

To upiększenie polegało na wkopaniu prawdopodobnie 6 Juk ogrodowych, kilku sadzonek iglastych i roślinności, której nie sposób teraz zidentyfikować, bo już uschła. 

Po ostatniej sesji Rady Miejskiej, która odbyła się w Chocianowcu pytaliśmy radnego Artura Wandycza ile się wykosztował na rzecz mieszkańców Chocianowca, "fundując" roślinność, bo przecież nie mógł przekopać rosnącej pod swoim domem takiej samej Juki ogrodowej i wkopać jej przy skwerku. 

Niestety radny Artur Wandycz albo zapomniał, albo nie wiedział ile zapłacił za "skwerkowe nasadzenie". Radny nie chciał nam odpowiedzieć na pytanie. 

Postanowiliśmy sprawdzić ile mógł wydać radny Wandycz na zakup roślinności. W najdroższej wersji (bo przecież radny nie oszczędzał na mieszkańcach Chocianowca) w centrum ogrodniczym w Lubinie Jukę ogrodową sprzedają za 70 zł od sztuki. 
Licząc, że radny Wandycz nie przekopał jej ze swojego ogrodu, na sześć juk mógł wydać 420 zł. 
Dodatkowo w tym samym sklepie iglaki niskopienne (cztery takie zasadzono na skwerku w Chocianowcu) można kupić za 14 zł. 
Tak więc radny Wandycz mógł zostawić w sklepie ogrodniczym ok 476 zł. 
Czy była to cała dieta Wandycza? Po podwyższonych stawkach, również głosem radnego Wandycza, dieta radnego wynosi 912 zł. Maksimum wydatków poniesionych na roślinność to niewiele ponad połowa miesięcznego uposażenia.