Ostatnie wybory samorządowe pokazały, że my jako społeczność chcemy zmian. Mamy już dość przepychanki politycznej między siłami politycznymi z dwóch sąsiednich miast powiatowych, która to co 4 lata miała miejsce w naszej gminie. Od wielu lat do końcowego pojedynku przechodziło dwóch kandydatów reprezentujących interesy dwóch powiatów, tylko nigdy nie przedarł się nikt, kto by reprezentował interesy naszej gminy. Tym razem postanowiliśmy więc wybrać kogoś spoza układu, kogoś, dla kogo nasz interes jest priorytetem. Tylko, czy aby na pewno?
Pomyślmy przez chwilę nad rzeczonym układem, postarajmy się go zdefiniować. Kto powinien być w takim układzie? Kto posiada władzę w gminie? No cóż, mamy burmistrza oraz radę gminy. Czy burmistrz musi być w układzie? Niekoniecznie, może przez całą kadencję walczyć z radą i w efekcie nie wprowadzić żadnych swoich postulatów wyborczych, ale nasz obecny burmistrz wprowadził dwa ważne i kosztowne punkty programu (przedszkole i delfinka), więc taka sytuacja zdaje się nie mieć miejsca.
Teraz pora przyjrzeć się radzie, a właściwie najważniejszemu jej członkowi - przewodniczącemu. I tutaj pojawiają się zarzuty do przewodniczącego ze strony komitetu wyborczego pana Kulczyńskiego, a adresatem tych zarzutów jest obecny przewodniczący pan Janusz Zielony. Słowem kluczem w tym wypadku jest obecny, ponieważ pan Janusz objął to stanowisko dość niedawno - w pierwszej połowie tego roku. Wcześniej funkcję tę piastował wieloletni radny i wielokrotny przewodniczący - p. Krzysztof Leszczyński. Pełnił tę funkcję przez większość ostatnich 20 lat, przez co dla wielu może być uosobieniem chocianowskiej stagnacji, a może nawet układu (czemu wyborcy dali upust w ostatnich wyborach). Śmiem twierdzić, że jeśli rzeczony “układ” istnieje to ci dwaj panowie muszą być jego częścią. Swoją drogą pan Krzysztof miał ciekawe zawirowania samorządowe w tym roku, otóż miał być ponoć kandydatem na burmistrza, ale zamiast tego stracił funkcję przewodniczącego, żeby po chwili wypłynąć jako kandydat na radnego z komitetu, o ironio, walczącego z układem. Pan Krzysztof, nie do końca znając nazwisko swojego pryncypała, (pan Tomasz ma "L" w nazwisku) przekonywał nas, że czas na zmiany!
Moje zainteresowanie osobą pana Tomasza wzięło się od moich znajomych twierdzących, że jest to człowiek świeży, spoza układu. Choć nie podobał mi się jego program, który uznałem za skrajnie populistyczny, krzyczący każdemu w twarz słowem "darmowy", postanowiłem dać szansę temu człowiekowi. Zadawałem dziesiątki pytań, proponowałem inne rozwiązania i nic, jak grochem o ścianę. Zastanawiało mnie, dlaczego młody, kreatywny człowiek tak twardo stoi przy swoim, nie przedstawiając żadnych argumentów. Zacząłem zastanawiać się też nad kwestią finansowania kampanii Kampanii, której rozmach nie daje się porównać z żadną inną w historii naszego miasta. Wtem nastał czas wielkiej konwencji wyborczej i w końcu zacząłem rozumieć. Na relacji z tego pamiętnego wydarzenia widziałem te same twarze, które popierały naszego obecnego burmistrza 4 lata temu. Te same teksty, że tylko on potrafi zagwarantować porozumienia na każdym szczeblu samorządu. Jakby tego było mało był też sam F. Skibicki. I tak stali ramię w ramię panowie: Skibicki, Leszczyński i Kulczyński, gromko wołając: "Czas na zmiany".
Muszę przyznać, że ironia tej sytuacji sprawiła, że nie wiedziałem, co powiedzieć, bo o jakich zmianach mogła być mowa? Dodatkowo, niewiele później, na terenie gminy pojawił się "Autobus do zmian", w którym to jeździli nie tylko p. Kulczyński i jego radni, ale również np. panna Falkiewicz, koleżanka p. Skibickiego z listy kandydatów do powiatu. Dzięki zebraniu tych wszystkich faktów zrozumiałem, że mimo wymiany ludzi, siła polityczna, która za nimi stoi, pozostaje niezmienna przez te wszystkie lata. Udowadnia to, że największą sztuczką diabła jest wmówienie nam, że go nie ma. Poczułem się oszukany, ale z drugiej strony nie da się prowadzić kampanii wyborczej z takim rozmachem bez wsparcia "silnych w regionie".
Teraz siedzę i zastanawiam się, czy my naprawdę chcemy zmiany. Takiej prawdziwej od samych podstaw, opartej na naszej gminie i jej interesach. Czy może wystarczą nam zmiany personalne wśród oddelegowanych do naszej gminy przedstawicieli lokalnej siły politycznej, bo najlepsze piosenki to te, które już znamy?
Ha ha11:59, 24.10.2018
4 0
Ale dowcip, Leszczyński szyją. Hahahaha 11:59, 24.10.2018