Zacznę od informacji, że na Zebraniu Wiejskim wsi Parchów w dniu 29.02.2020 roku odwołano mnie z funkcji sołtysa. Prawdopodobnie nadzór wojewody podważy podstawy prawne zwołania Zabrania, a tym samym wynik głosowania, ale to nie ma w tej chwili znaczenia. Niemniej prawdą jest, że większość osób wówczas obecnych na sali chciała mojego odwołania. Nie o tym teraz jednak chciałabym powiedzieć.
Najważniejszym z argumentów zawartych we wniosku mieszkańców o odwołanie mnie z funkcji sołtysa był zarzut „hejtu” oraz nagrywanie sesji przez sołtysa Parchowa. Po czym w sobotę, pierwszy raz w historii naszej wsi, możliwe że władza Chocianowa ściągnęła na zebranie wiejskie telewizję, przychylną nowej władzy - telewizję regionalną, która nagrywała całe zebranie i mieszkańców Parchowa! Już nie przeszkadzało mieszkańcom nagrywanie… Wielkie wydarzenie, gdy odwołuje się oponenta politycznego – szkoda że nie było Telewizji Regionalnej, gdy np. pracowaliśmy w pocie czoła budując ścieżkę zmysłów albo kładliśmy kostkę brukową przy świetlicy wiejskiej.
Prawdą jest, że podczas sesji bądź wydarzeń publicznych korzystam z konstytucyjnego prawa do dostępu do informacji publicznej i wykorzystuję swój telefon do nagrywania, a tak naprawdę do pokazywania mieszkańcom naszej gminy, jak pracuje władza publiczna. Dzieje się tak z prostego powodu – obecna władza chciałaby wiele swoich zachowań ukryć przed opinią publiczną. Nie wykonują obowiązku związanego z dostępem do informacji publicznej, a relacje za pomocą swoich mediów przedstawiają w sposób stronniczy. Ot... choćby materiał z Zebrania Wiejskiego, w którym przemilczany został fakt wielkiej akcji plakatowej poprzedzającej głosowanie… Gdyby nie te nagrania, nie byłoby rzetelnych artykułów na portalach chocianow.com.pl czy faktychocianow.pl
Jak wspomniałam, takiej nagonki i skali propagandy jeszcze nie widziałam. Agitacja w szkole, potężne banery na kołach, gazety i ulotki z dostawą do drzwi na dzień przed zebraniem, oficjalny portal urzędowy, plakaty na drzewach, słupach energetycznych… - tak wyglądała akcja skierowana przeciwko jednej osobie. Sam wydruk, zaprojektowanie, dystrybucja, wynajem platformy... musiały kosztować kilka tysięcy złotych. Oczywiście władze gminy będą wmawiać – stosując do tego wszystkie instytucje publiczne - „że to spontaniczna akcja mieszkańców, na którą zrzucili się każdy po kilkaset złotych”. Znam mieszkańców mojej wsi i jestem przekonana, że nie pozwoliliby sobie na rozrzutność czy marnowanie pieniędzy na rzeczy zbędne ,czy niepotrzebne jak np. banery na kołach. Kto więc finansował i wspierał kampanię „tajnego odwołania sołtysa”? Z całą pewnością nie mieszkańcy. To na terenie należącym do Urzędu Miasta i Gminy Chocianów stanęły banery, to pracownik chocianowskiego urzędu poprawiał widoczność platformy, tej samej, która woziła banery na szkodę Henryka Czekajło oraz Romana Kowalskiego w kampanii samorządowej. Kampania informacyjna, urzędowe gazety i portal opłacany ze środków publicznych. Nie ma wątpliwości, kto stoi za akcją „tajnego odwołania sołtysa” i komu miała się przysłużyć.
Zebranie prowadziła postać dotychczas nie widywana na zebraniach wiejskich Elżbieta Kowalczuk (do wiadomości: ciotka żony burmistrza) utrudniając i ciągle przerywając mi wypowiedź. Narzucała mi sposób, w jaki powinnam odnieść się do wniosku, w końcu wyznaczyła mi 10 min. na wypowiedź, po czym przerywała nadal... Jakby tego było mało radca prawny Marian Tarnowski dowolnie interpretował i czerpał z aktów prawnych wiedzę, jak mu pasowało, byleby wyszło na korzyść odwołania sołtysa.
Przedstawię kilka faktów. W Parchowie jest 500 osób uprawnionych do głosowania. Ludzie sympatyzujący z nową władzą przez przeszło dwa miesiące chodzili od domu do domu i namawiali mieszkańców do podpisywania petycji „przeciwko Pichale”. Używali przy tym wielu interesujących argumentów, np. „burmistrz odda nam klucze do świetlicy wiejskiej, kiedy nie będzie już Pichały” albo „burmistrz zrobi nam w końcu chodnik” (ten sam, na który środki, w tym dotację, zabezpieczył poprzedni burmistrz Franciszek Skibicki) i inne mniej lub bardziej wyimaginowane argumenty. W sumie po wielu tygodniach udało się zebrać 100 podpisów. Z tej setki na zebraniu zrobiło się już tylko 90 głosów. Pozostałe 400 osób nie dało się przekonać, omamić ani kupić. Część z nich przyszła na zebranie, część pozostała w domu. Nieważne gdzie, ważne, że jest ich zdecydowana większość. To są ludzie, dla których wartości takie jak przyzwoitość, uczciwość, szacunek i ciężka praca są najważniejsze.
Różnica głosów wynosiła 11 osób. Przy czym 15 osobom nie pozwolono zagłosować, niektórym dlatego, że mimo wieloletniego zamieszkiwania i płacenia podatków nie mieli meldunku, niektórym z powodu ich braku w rejestrze wyborców. Stary statut, który był podstawą zebrania i mówił, że mogą głosować - został złamany.
Smutne jest to, że rodzina burmistrza swoją agresją, obrażaniem, a nawet wyzwiskami zaniżyła poziom dyskursu. Dowiedziałam się nawet, że „sołtys” nie wyczyściła mieszkańcowi rowu wzdłuż drogi wojewódzkiej, dlatego trzeba ją odwołać… powiedział to mieszkaniec, którego żonie parę lat wcześniej zawoziłam laurki ze słowami wsparcia w czasie choroby, złamanej nogi…. Cóż ludzie są różni, jednak każdego należy szanować.
Smutne jest to, że niektórzy ulegli propagandzie garstki osób, którą zafundowali nam obcy ludzie, ludzie dla których Parchów nie znaczy nic poza tym, że jest naturalnym środowiskiem Anny Pichały, o czym słyszeliśmy nieraz z ust władzy. Wpływ burmistrza, dyrektora szkoły, dyrektorki miejskiego zakładu , a także ciągła propaganda z dostawą do domu miały przynieść zamierzony skutek. W sobotę prawie się udało.
Rada sołecka złożyła rezygnację, solidarnie z chwilą mojego odwołania. Chciałabym wierzyć, że nasi następcy w przyszłości wykażą się co najmniej takim samym zaangażowaniem i sukcesami.
Mam nadzieję, że podziały, do których doprowadzili obcy ludzie w naszej wiosce w miarę szybko da się zakopać. Już wiele osób nie odpowiada na "dzień dobry"... Dlaczego?
Z satysfakcją mówię, że w naszej wsi nie brakuje ludzi o naturze obywatelskiej, z empatią, skorych do wyrzeczeń w pracy dla sąsiadów, przyjaciół i tych o przeciwnych poglądach na pracę społeczną.
Zostałam odwołana po zorganizowanej kampanii, oczywiście nie jawnej, a na pewno nie zorganizowanej przez moich sąsiadów z Parchowa. Przyznaję, że po takich przegranych nie czuję stresu, ani wyrzutów sumienia.
Może powinnam zadać pytanie, dlaczego obecna władza tak boi się sołtyski Parchowa? Sugerowanie, że to samych mieszkańców stać na druk ulotek, banner na przyczepie, koszty przewozu przez kilka dni jest co najmniej niedorzeczne.
Dlaczego nikt z Parchowa, ani jeden mieszkaniec, nie zajął oficjalnie stanowiska, mówiąc: jestem przeciw działalności sołtys Parchowa, ponieważ dopuściła się takich a takich zaniedbań? Dlaczego? Po prostu - żadnych zaniedbań ze strony sołtysa Parchowa nie było i nie ma. Dlaczego na żadnym z zebrań ani jeden mieszkaniec Parchowa nie zgłosił problemu z sołtys Parchowa?
Burmistrz zleca swoim pracownikom nagrywanie, a sam nie chce być nagrywany. Świetnym przykładem tego jest kilka kamer ustawionych podczas sesji wyłącznie na mnie i na moich kolegów. Kiedyś w końcu dowiemy się, dlaczego woli wszystko robić z ukrycia, za pomocą upoważnień, pełnomocnictw, itd...
"Ciągłe ataki, nagrywanie, zastraszanie, wyśmiewanie, hejt" - szanowni Państwo, na to są paragrafy, a nie zarzuty do odwołania sołtysa. W dodatku gmina wysłała w teren urzędowego pracownika, który "ręcznie" przesuwał przyczepę z „hejtem” o głosowaniu tajnym na oczach mieszkańców, "poprawiając" jej widoczność.
Myślę, że ta prezentacja z działania Rady Sołeckiej Parchowa w 2019 r. wielu osobom uświadomi, że nagonka wobec mojej osoby była co najmniej nieadekwatne, a nawet i nieuprawniona. Nie jestem przywiązana do chwilowych funkcji publicznych, które pełnię. To tylko krótka chwila w życiu, w którym kieruję się przede wszystkim zasadami uczciwości i szacunku, w życiu w którym jestem przede wszystkim człowiekiem dla drugiego człowieka. Tym będę zawsze, a jeśli przy okazji uda mi się zrobić coś dobrego dla innych będę podwójnie szczęśliwa.
Będzie mi tylko brakowało listów od nieznajomego taty, który kilka razy do roku przesyłał mi, sołtysowi, znicze i kwiaty, abym położyła je na grobie jego ukochanej córki.
Pozostaję z wyrazami szacunku.